Rząd przypomina, że w 2024 roku planowane jest wprowadzenie świeżego podatku nakładanego na pojazdy spalinowe. Mimo że ta kwestia nie jest nowa, zobowiązanie do wprowadzenia opłaty dla posiadaczy samochodów spalinowych wynika z postanowień Krajowego Planu Odbudowy. Jednak mimo długotrwałego dyskutowania na ten temat, wciąż brakuje konkretów dotyczących skutków finansowych dla kierowców.
Podatek od samochodów spalinowych, zwany KPO, ma służyć wsparciu gospodarki, która ucierpiała w wyniku pandemii COVID-19. Polska ma otrzymać 158,5 miliarda złotych na inwestycje i reformy, z czego ponad 100 miliardów złotych będzie w formie dotacji, a 50 miliardów złotych w formie preferencyjnych pożyczek. Komponent E, czyli Zielona, Inteligentna Mobilność, koncentruje się na ekologicznych rozwiązaniach transportowych.
Chociaż rząd nie afiszuje tego zbytnio, to w ramach tego programu planuje się:
-zwiększenie liczby autobusów elektrycznych i wodorowych,
-rozbudowę nowoczesnych linii kolejowych,
-budowę kolejnych obwodnic
-poprawę bezpieczeństwa dróg
Pomimo twierdzeń rządu o braku środków z KPO, plan wciąż jednoznacznie określa konieczność wprowadzenia opłaty od samochodów spalinowych.
Sprawa, która wzbudza obawy kierowców, to nowe opłaty. Plan zakłada wprowadzenie opłaty rejestracyjnej i podatku od posiadania pojazdu w zależności od emisji CO2 lub NOx. Zasada „zanieczyszczający płaci” ma skłonić do zakupu bardziej ekologicznych pojazdów. Opłata rejestracyjna ma zacząć obowiązywać w 2024 roku, choć nie jest jasne, czy to na koniec roku czy w trakcie ostatniego kwartału.
Najważniejszym pytaniem pozostaje wysokość opłaty od samochodów spalinowych. Pomimo obietnic rządu, brakuje konkretnych informacji na ten temat. Plan zakłada, że opłata i podatek będą zależne od emisji CO2 lub NOx, jednak brakuje szczegółów. Właściciele starszych pojazdów mogą być obarczeni wyższymi opłatami, co sugeruje, że może to być podatek od starszych aut. Brak jasnych kryteriów utrudnia kierowcom podejmowanie decyzji dotyczących zakupu i sprzedaży pojazdów.